wtorek, 21 listopada 2017

BIERUŃ STARY- KOŚCIÓŁ ŚW. WALENTEGO

GPS:50.08959, 19.09338




Drewniany kościół patrona zakochanych, który tradycyjnie jest patronem obłąkanych, chorych i osób spoza nawiasu społeczeństwa. Stąd świątynia jemu poświęcona została postawiona poza granicami miasta (Ówczesnego, rzecz jasna). Typowy śląski obiekt z XVII wieku. Dziś na szlaku architektury drewnianej- warto go zobaczyć jadąc z Oświęcimia do Tychów.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat przez Bieruń przejeżdżałem setki razy. I to zarówno samochodem i autobusem jak i podczas  rowerowych wycieczek. Walenciaka mijałem zawsze kiedy nie było mi wygodniej jechać obwodnicą, czyli często. I jak to zwykle bywa coś co mamy bardzo często przed nosem staje się niewidzialne. Podobnie mają często mieszkańcy terenów podgórskich. Zadziwiająco często mieszkając całe życie pod pasjonującym nas szczytem nigdy nawet nie przekroczyli jego progu, no chyba, że kilka mórg ziemi po dziaduniu akurat leży na jego stokach i dopiero kiedy przekonamy kogoś takiego żeby wybrał się z nami na górę przyznaje że warto

No ale wracając do Walenciaka. Niby wiem, że jest na wschodnich rubieżach Bierunia, za cmentarnym ogrodzeniem gdzie kiedyś grzebano niegodnych cmentarza parafialnego, niby kaplica, ale tak naprawdę to przepiękny drewniany kościółek z początków XVII wieku pod wezwaniem św. Walentego. Dopiero taka jedna Ziellona pasjonatka drewnianej architektury kazała mi pojechać zrobić kilka zdjęć. No i dotarło wtedy, że mam to pod nosem, no może trochę dalej, ostatecznie mój wydatny wprawdzie organ powonienia nie jest, aż tak długi.

Pojechałem, a jakże, tyle że mgła okazała się niemiłosierna. Dopiero drugie podejście okazało się szczęśliwsze. Kościółek można oczywiście podziwiać bezproblemowo, tyle że z zewnątrz plus przedsionek, gdzie przez kratę i szybki w drzwiach można podziwiać wnętrze, a i przez te szybki wydaje się całkiem ciekawe.

Kościół należy do niedalekiej parafii św. Bartłomieja, grał nawet czasami pierwsze skrzypce – kiedy główny kościół parafialny był na przykład spalony. Wejść do środka można oczywiście podczas  nabożeństw (codziennie o 8.oo w niedziele i święta o 9.oo), jednak żeby zrobić w spokoju własnym i modlących się kilka zdjęć trzeba przyjść przed mszą i dogadać się z kościelnym. To kościelny dzierży kluczę i tak naprawdę nawet wiekowy już proboszcz wyśle was do niego.

Jak mawiają znawcy tematu Walenciak posiada typową architekturę śląskiej budowli sakralnej – mądrze to brzmi, a znaczy mniej więcej tyle, że w swoim czasie niczym szczególnym się nie wyróżniał i tylko dlatego, że przetrwał jest dzisiaj perełką, choć z drugiej strony z perłami tak bywa i nikt nie ma im tego za złe. Kiedy został tak naprawdę wybudowany nie wie nawet Urząd Skarbowy. Jedno co wiadomo, to że w 1628 już był. Postawili go sobie poza miastem najprawdopodobniej miejscowi katolicy kiedy to kościół parafialny był w rękach protestantów. Potrzeba kościółek stworzyła i kilkakrotnie na przestrzeni lat na piedestał go wynosiła, dzięki czemu zachował się w tak świetnym stanie.

Pożary oczywiście Walenciaka też nie omijały, a i kilka remontów mu się dostało przy okazji większych prac głównego kościoła parafialnego. Ostatni wielki, gruntowny i kapitalny remont przeprowadzono w 1943 roku kiedy to otrzymał dzisiejszy sznyt i artystyczny wizerunek wnętrza.

Autorem jest Wojciech.
=========================================================
Wojciech to człowiek z pewnością nietuzinkowy - obce mu są  hotele, SPA i inne. On bierze aparat i zapycha w góry. Dobrze, że córki dbają o tatusia, bo o kartach do aparatu i zapasowych bateriach pamięta, ale z chlebem czy latarką, to może mieć już problem:) Najważniejszy jest aparat i przeżycia. Czyli- właściwy człowiek we właściwym miejscu:)
=================================================================================

O kościele czytaj też tu:
  1. https://www.gornyslask.net.pl/s/bierun-sanktuarium-sw-walentego/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz